środa, 15 września 2010

Cześć dziewczyny!
Wrzucam i opisuję pielęgnacje moich ust – nie jest tego za dużo, dla mnie w sam raz. Przykładowo, kilkanaście pomadek/balsamów zużywałabym przez naprawdę długi okres czasu, te mam i mam, nie widać końca, a smaruję usta bardzo często w ciągu dnia. Brakuje tutaj tisane, skończyła mi się jakiś czas temu, nie wyobrażam sobie pielęgnacji ust jesienią bez niej, ma cudny zapach, fajną cenę, konsystencję i przede wszystkim super nawilża. Robiąc te zdjęcia, przypomniałam sobie, że przecież muszę ją znów kupić. :) Przygotujcie się na dużo tekstu, bo jestem gadułą straszną i o każdym detalu muszę wspomnieć, a i tak zawsze o czymś zapomnę.  Co jakiś czas wykonuje peeling szczoteczką do zębów i kładę grubą warstwę naturalnego miodu, który potem ładnie zlizuję :D
(od lewej) carmex classic, w słoiczku, Yves Rocher truskawkowa pomadka, lip smacker czerwona malina, isana hydro, Yves Rocher winogronowa pomadka.

Tak wyglądają od ,,środka’’ ;)




Carmex classic - mam go od niedawna (stosunkowo), lubię słoiczki, choć są niehigieniczne, używam go tylko w domu. Jego zapach  (mój nos czuje kamforę, zaplecze apteki i miętę) niektórych skutecznie odstrasza, inni go kochają, a jeszcze innym nie robi wielkiego znaczenie (jestem w tej grupie). Jeśli chcecie zakupić carmex  to musicie się liczyć z potężnym efektem mrowiąco-chłodzącym ;) Moja mama, gdy nałożyła, po dwóch minutach zmyła. Mnie on nie przeszkadza, a w lecie jest naprawdę przyjemny. Stosuję go codziennie ok. 1-2 razy, ubyło go nie wiele. Regeneruje usta, niweluje suche skórki i sprawia, że zajady szybciej znikają. Bardzo ładnie wygląda na ustach, sprawia, że są pełniejsze, podkreśla ich kolor i nadaje się jako baza pod pomadkę. Czy kupię ponownie? Tak, może wersje zapachową.  Ceny wahają się od 8-12 zł w drogeriach.

Yves rocher – truskawkowa pomadka w sztyfcie. Dostałam ją i długo leżała, ale w końcu ją otworzyłam. Piękny zapach, prawdziwych truskawek, nie czuję żadnej chemii, mogłabym ją wąchać i wąchać. Nawilża przyzwoicie, ale jeśli ktoś oczekuje spektakularnego efektu regeneracji to może zapomnieć o  tym, z tym sztyftem. Nałożony na usta, które bądź co bądź mam ciemne, daje kolor dojrzałej truskawki, bardzo mocny, dlatego nakładam go jak jestem w domu. Sztyft dość miękki, więc trzeba uważać, żeby jej nie złamać, niestety Yves Rocher, nie produkuje już tych pomadek, a szkoda, bo chętnie bym wypróbowała inne warianty zapachowe.

Lip smacker czerwona malina – ta pomadka długo, długo u mnie leżała, bo po pierwszym ,,niuchu’’ odrzucił mnie zapach. Dopiero po jakimś czasie, robiąc porządki, stwierdziłam, że przecież nie wyrzuce… po ok. 3 użyciach, wstrętna malina przerodziła się w malinową mambę, więc jeśli ktoś lubi, to serdecznie polecam. Koszt to 8-10 zł. Nawilża słabo, usta wyglądają bardzo naturalnie różowo, bez efektu tandety jaki jest przy truskawce YR. Napisy nieestetycznie schodzą, co mnie, estetce, trochę przeszkadza. Podobno smackersy smakują, ale ja nie mam w zwyczaju jadać kosmetyków. Nie kupię ponownie, uważam, że są o wiele lepsze produkty, a smackersy (miałam kilka) są przereklamowanym ,,fenomenem’’.

Isana hydro – pomadka do ust w sztyfcie, do kupienia w Rossmanach, za ok. 3-4 zł. Jest to lepszy i tańszy odpowiednik klasycznych i znanych pomadek nivea, które notabene nie nawilżają, a jedynie występuje efekt placebo. Ta dobrze nawilża, opakowanie niezbyt ładne, bardzo tłusta. Ja jednak nie sięgnę po nią ponownie.

Winogronowa pomadka w sztyfcie Yves Rocher – niestety, miała mały wypadek i opakowanie jest ubrudzone czekoladką malinową ;) Zapach mydlano-winogronowy, dość przyjemny. Sztyft estetyczny, dopóki nie został napadnięty :D. Bardzo ją lubię, dobrze nawilża usta, wypełnia je, tak, że wyglądają bardzo ładnie. Moja ulubiona w sztyfcie, kupię ją ponownie i wypróbuję inne wersje zapachowe. Koszt to bodajże 10 zł?

Na koniec wish lista pomadek/balsamów, jeśli coś polecacie/nie polecacie to dajcie znać, na pewno wypróbuję, albo zrezygnuję:
- carmex w sztyfcie wiśnia lub truskawka
- yves rocher pomadka w sztyfcie z masłem shea
- tisane (ale to raczej do najbliższych zakupów muszę zaliczyć :D)
- pomadka bebe (ze względu na zapach, bo nawilża przeciętnie)
- sztyfty burt’s bees
- wibo balsam z kamforą
- floslek wazelina czekoladowa

Zapomniałam wspomnieć o zwykłej wazelinie (ziaja, isana) bardzo dobrze nawilża, wygładza usta, stosuję ją w zimie. Niedługo 3 razy dłuższy wpis na temat pielęgnacji mojej twarzy i postaram się też napisać coś więcej o sobie :) Pozdrawiam serdecznie, saya.

3 komentarze:

  1. Ooo Isana hydro-zaciekawilas mnie ta pomadka bo akurat mam w planach przygotowanie zestawienia wlasnych ulubionych mazidel pielegnacyjnych do ust:)
    Odnosnie YR to nie lubie tych sztyftow,slabe sa wg mnie jezeli chodzi o pielegnacje;/
    Bardzo zawiodlam sie na pomadce Alterry choc skladowo przedstawia sie rewelacyjnie...

    Cenie sobie balsam Clarinsa Moisture Replenishing Lip Balm oraz wazeline nagietkowa z Kosmedu oraz blyszczyki Vichy Oligo:)
    Jak lubisz smakowe cuda to warto sprobowac Lush'a i The Body Shop

    Ostatnio dumam nad Avene Cold Cream i Bigelow-maja spory wybor smakow.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie przypomniałaś mi, że alterrę też miałam w planach i na pewno wypróbuje lush'a i body shop. Nad Avene też się zastanawiałam, daj znać jak wypróbujesz :) Dziękuję i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Carmex to mój numer jeden wśród ustowej pielęgnacji, chociaż ostatnio na równi z Blistexem :)

    OdpowiedzUsuń